Spis treści
Nasz szkoleniowiec Stefano Lavarini mógł się cieszyć, że w walce o medal trafił akurat na tego przeciwnika, choć generalnie japoński styl jest niewygodny i zamęczający przeciwną drużynę. – Miałem szczęście, bo większość tematów, jakie poruszałem na konferencji trenerskiej kilka dni wcześniej, dotyczyło Japonii, więc z taktycznego punktu widzenia byłem gotowy. Oczywiście, musieliśmy się liczyć z szybkością, różnorodnością zagrań i techniczną maestrą Japonek. Wiemy co mamy robić – zapewniał Lavarini w telewizyjnej wypowiedzi przed meczem.
Reprezentacja Polski z brązowym medalem Ligi Narodów! Szaleństwo w Łodzi! Japonia na kolanach
Lavarini dokonał zmiany
Włoski selekcjoner dokonał jednej zmiany w składzie wyjściowej szóstki w porównaniu z poprzednimi meczami w Łodzi. Postanowił zmienić zawodniczkę na pozycji środkowej i tak Magda Jurczyk pojawiła się w podstawowym zestawieniu zamiast mającej do tej pory w tym sezonie wyższe notowania Aleksandry Gryki.
Jurczyk w poprzednim sezonie była szóstkową zawodniczką. W tym z kolei pokazywała, wchodząc do tej pory z rezerwy, że umie dać drużynie tak ważne ożywienie nad siatką i ma dobre wyczucie w bloku. Te elementy mogły być niezbędne w walce z dynamicznymi i nieprzewidywalnymi rywalkami.
Ten koszmar polskich siatkarek może wrócić. Magda Stysiak mówi wprost, co powinny teraz zrobić
Selekcjoner miał nosa
I okazało się, że Lavarini miał nosa. Jurczyk zademonstrowała klasę od razu na starcie meczu, kiedy to w pewnym momencie zaliczyła dwa z rzędu bloki, a Polki prowadziły już 7:2. Potem dystans jeszcze się zwiększył (14:7, 19:10), także dlatego, że od pierwszych minut aktywna i świetnie dysponowana w ataku była nasza podstawowa bombardierka Magda Stysiak (6 pkt w I secie).
Trener Japonek Ferhat Akbas zwracał przed meczem uwagę, że poprzednie spotkanie tych drużyn polskie siatkarki zdominowały grą w bloku. Mimo wszystko pewnie turecki szkoleniowiec nie spodziewał się, że jego zespół nadzieje się na 5 „czap” już w pierwszej odsłonie. Popełniał też zbyt wiele błędów, by nawiązać walkę z gospodyniami.
Nasz mur był coraz szczelniejszy
W drugiej partii Polki musiały się odnaleźć w zupełnie innej sytuacji: przez całego seta goniły, aż wyszły na prowadzenie 22:21. Kluczem była cierpliwość w dobijaniu się do parkietu – Japonki tradycyjnie odbijały niemal wszystko w obronie – i kapitalny tego popołudnia blok naszych dziewczyn. Wygrać się jednak nie udało.
Polki odbiły sobie wszystko w trzecim secie: nasz siatkarski mur był coraz szczelniejszy i pojawiło się zdecydowanie więcej luzu u spiętych w poprzednich meczach podopiecznych Lavariniego. Znów zaczęły dominować bez większego wysiłku, spokojem i dokładnością akcji. I set zrobił się nagle jednostronny (do 16). W czwartym Polki ruszyły z kopyta (3:0), ale w kolejnych minutach było niezwykle nerwowo i na styku.
Nieoceniona była w końcówce zimna krew górującej nad siatką Agnieszki Korneluk, która „załatwiła” naszej drużynie arcyważne punkty. A to, co robiła w bloku (8 czap!), było absolutnie kapitalne. Nasza środkowa i kapitan zdobyła 16 pkt, 18 dołożyła Magda Stysiak.
