- Szymon Kołecki, mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów i zawodnik MMA, powrócił do walk po długiej przerwie spowodowanej kontuzją.
- Choć wcześniej czuł znużenie startami w MMA, obecnie czuje wielką chęć do kolejnych walk
- Kołecki stanowczo skrytykował freak-fighty, twierdząc, że "robią krzywdę wielu ludziom" poprzez promowanie negatywnych wzorców i przemocy.
Kołecki wrócił do MMA, ale do freak-fightów się nie wybiera
Szymon Kołecki dał się on poznać także jako utalentowany zawodnik MMA, choć przecież ma za sobą także niezwykle bogatą, zwieńczoną wielkimi sukcesami, karierę w podnoszeniu ciężarów. To pięciokrotny mistrz Europy, dwukrotny wicemistrz świata i mistrz olimpijski w tej dyscyplinie. W mieszanych sztukach walki zadebiutował mając już przecież 36 lat i radził sobie świetnie – w latach 2017-2018 stoczył dla PLMMA i Babilon MMA siedem walk, z czego wygrał 6 i wywalczył sobie kontrakt w KSW. W największej federacji MMA w Europie w latach 2019-2021 stoczył kolejne cztery zwycięskie walki, pokonując m.in. Mariusza Pudzianowskiego czy Damiana Janikowskiego – medalistę olimpijskiego w zapasach.

Kołecki w rozmowie z WP SportoweFakty wyznał, że już w 2020 roku był zmęczony MMA, a gdy później doznał groźnej kontuzji, był blisko końca kariery. – W 2020 byłem już mocno zmęczony ciągłymi treningami, dietą, kontuzjami. To był trudny okres i wydawało mi się, że będę zmierzał ku końcowi w MMA. Potem złapałem poważną kontuzję kolana. Nie walczyłem przez niemal trzy lata. Pierwsze pół roku przeznaczyłem na szybki powrót, ale kontuzja okazała się bardziej złożona. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy będę w stanie choćby normalnie jeździć na rowerze – wyjawił Kołecki. Okazuje się jednak, że przez długą przerwę... znów nabrał ochoty na walki. Wrócił do Babilon MMA i tam stoczył kolejne trzy pojedynki, dwa wygrał, a ten ostatni w lipcu 2025 roku, przegrał – była to jego dopiero druga porażka.
Kołecki mocno skrytykował freak-fighty. Wskazał wprost szkody społeczne przez nie wyrządzane
Kołecki wyznał, że obecnie czuje chęć do dalszych wyzwań w MMA, ale nie robi tego tylko dla pieniędzy. – Po powrocie stoczyłem trzy walki i na razie nie czuję, że to czas na koniec. Zarobiłem dobre pieniądze, dla wielu duże, dla niektórych bardzo duże, a dla innych - nieosiągalne. One jednak nie robią już dużej różnicy. Przez całe życie nieźle zarabiałem, byłem dobrym ciężarowcem. Poza tym nie zarabiam tylko sportem (…) Lubię trenować, lubię brać udział w walkach – wyjaśnił. Niewykluczone, że taka gwiazda mogłaby znaleźć się też w zainteresowaniu organizacji freak-fightowych, ale Kołecki zapowiedział, że nie ma szans, aby dołączył do którejś z nich.
Mateusz Gamrot zrobi to jako pierwszy? Niesamowita passa legendy UFC
Zdaniem mistrza olimpijskiego z Pekinu organizacje freak-fightowe wyrządzają duże szkody społeczne, a on sam zarobił wystarczająco, by obejść się bez bajecznych kontraktów, jakie potrafią one zaproponować. – Musiałaby przestać być federacją freak-figthową – odpowiedział Kołecki na pytanie, co musiałoby się stać, by do takiej dołączył. – Mam co jeść. Stać mnie jeszcze na chleb i wodę. Na szczęście moją rodzinę też. Wywodzę się ze sportu olimpijskiego. (...) Olimpizm jest czymś więcej niż freakami – ocenił Kołecki – Mnie przeszkadza, że organizacje freak fightowe często używają negatywnego wizerunku zawodników albo ich negatywnych dokonań do promocji walk. Jeśli mają przestępcę z konfliktem z prawem, czy policją to tym kreują jego walkę. (...) Myślę, że włodarze tych federacji nie do końca rozumieją, że robią krzywdę wielu ludziom. W moich czasach, kiedy byłem młody, pod koniec lat 80. i na początku 90., kiedy ktoś chciał się z kimś bić, to robił to tak, żeby nikt nie widział. A dziś, jak ktoś się bije to najlepiej, żeby to było nagrane i wrzucone do sieci. Pokazywanie przemocy słownej i agresji fizycznej normalizuje te zjawiska. I potem dla dzieci i młodzieży taka postawa jest normalna, bo stykają się z nią na co dzień w internecie. Mam czwórkę dzieci i nie chciałbym, żeby się na tym wzorowały lub były krzywdzone przez ludzi wzorujących się na tego typu sytuacjach – wyjaśnił szczegółowo Kołecki.