Iga Świątek uległa Amandzie Anisimovej (7:6, 4:6, 2:6) po zaciętym meczu, który stał na bardzo wysokim poziomie. Polka - jak sama przyznała - dała z siebie wszystko, ale jeszcze raz potwierdziło, że konkurencja zrobiła ostatnio bardzo duże postępy. Amerykanka okazała się nieco lepsza mimo, że nasza gwiazda zostawiła na korcie tyle, ile była w stanie.
Iga Świątek wypaliła o problemach z trenerem Wimem Fissettem
Zrobiłam wszystko, co mogłam, więc niczego nie żałuję - podkreślała po meczu Iga Świątek. - Czułam, że naprawdę byłam w swojej strefie i miałam pozytywne nastawienie. Może niektóre piłki poleciały za krótko czy coś, ale tenis nigdy nie będzie idealny. Walczyłam i naprawdę się nie poddawałam. Jednak to nie wystarczyło, co mnie smuci. Musimy to wszystko przeanalizować i zrozumieć. Bo kiedy robisz wszystko i to wciąż nie wystarczy, to chyba oznacza, że po prostu trzeba polepszyć swój tenis.
Iga Świątek przyznała, że bardzo przybiło ją to, że mimo, że zrobiła na korcie tyle, ile była w stanie, znów nie dała rady wyjść z grupy. Tak samo było rok temu w Rijadzie, ale wtedy nasza mistrzyni miała ogromne problemy mentalne w związku z wiszącym nad nią widmem dyskwalifikacji (wtedy jeszcze nie mogła tego ujawnić). Teraz w wymagających halowych warunkach rywalki okazały się po prostu lepsze.
Dopadła ją karma, bo za dużo wygrywała?
Czułam się dobrze mentalnie, fizycznie i tenisowo też. Dlatego naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie zdołałam wyjść z grupy. Może wygrałam za dużo w ostatnich latach i to jest karma. Naprawdę trudno mi to ocenić. Dziwne... To nie tak, że czegoś oczekiwałam, ale z moich doświadczeń wynikało, że jeśli wkładam tyle intensywności, serca i hartu ducha, zwykle to się opłacało. Zobaczymy, czy jeśli będę dalej pracowała, to się opłaci czy nie - analizowała Iga Świątek.
Iga Świątek w podobnym tonie wypowiedziała się w rozmowie z Żelisławem Żyżyńskim z telewizji Canal+ Sport.
Iga Świątek nagle pęka i traci głowę! Niepokojące liczby!
Taka przegrana po prostu boli, bo wydawało mi się, że gram dobrze. Cały czas byłam dobrze skoncentrowana, miałam dobre nastawienie i nie wahałam się. Właściwie nie ma niczego, czego bym żałowała, poza dosłownie może jedną decyzją wtedy, gdy mnie przełamała w trzecim secie. Właściwie prawda jest taka, że zrobiłam co mogłam i dałam z siebie wszystko i uważam, że dobrze grałam na tym turnieju. Tylko z jednej strony, to jest pocieszające, bo niczego mogę nie żałować, a z drugiej strony, słabo, że po prostu to już nie wystarcza - powiedziała smutno Iga Świątek.
Iga Świątek będzie grała mniej turniejów
Iga Świątek złożyła też ważną deklarację, że w kolejnym sezonie zamierza ograniczyć liczbę występów. Planuje bardziej skupić się na treningu. W tym roku rozegrała aż 79 meczów. To potężna dawka...
Jedyne co mogę zmienić to zacząć grać mniej meczów i więcej trenować. Może wtedy takie spotkania będę w stanie wygrać. Może trochę faktycznie gubię technikę, jak się troszeczkę stresuję. Kiedyś mogłam wygrywać takie mecze, bo inne dziewczyny stresowały się bardziej albo po prostu grały gorzej, ale teraz grają jeszcze szybciej i za bardzo nie mam jak nawet zagrać swojego solidnego tenisa, który - mam wrażenie - że mi wygrywał mecze w poprzednich sezonach. Jedno co mogę zrobić to faktycznie sprawić, żeby moja gra była bardziej zautomatyzowana i żebym przy tych szybkich piłkach, które dostaję pod nogi, była w stanie przebić ich 22 zamiast 20 w trakcie meczu. Fajnie, że zagrałam tyle meczów, ale może to nie był dobry pomysł i zobaczymy jak przyszłe sezony będą wyglądały - stwierdziła Iga Świątek.