– Michał Skiba: Szkoda, że przygoda w Plymouth się skończyła?
– Tymoteusz Puchacz: Trochę szkoda, że się skończyło. Jestem teraz taki otwarty na wszystko. Patrzę na wiele rzeczy z dystansem, ze spokojem, skupiam się na sobie – na swoim rozwoju piłkarskim, motorycznym, osobistym, duchowym. Głowa i ja po prostu czekamy na to, co będzie, bo żyję w takiej branży. Jestem człowiekiem, który żyje na kontraktach, więc o pieniądzach nie będziemy gadać. Ale w moim kontekście kluby rozmawiają, negocjują pieniądze, więc ja czekam, co się wydarzy, bo to nie jest tak, że wszystko zależy ode mnie – muszą się dogadać inni ludzie, żeby gdzieś trafił. Staram się być najlepszą wersją siebie dla przyszłego pracodawcy.
– „Staram się być najlepszą wersją siebie” – niektórych bawi takie stwierdzenie...
– Dużo ludzi od razu mówi o populizmie, że to jakieś gadanie populistyczne i tak dalej. Jaki to jest populizm? Jak zaczynam mówić o Bogu, o ciężkiej pracy, o dyscyplinie, czyli o pięknych wartościach, którymi się kieruję w życiu… Wiele osób, które osiągają sukcesy, kieruje się podobnymi wartościami, ale o tym się nie mówi, bo to nie jest popularne. To nie jest żaden populizm. I ja bym chciał, żeby było – bo to są wartości, które tworzą człowieka, budują wspomnienia, kariery i robią wiele dobrego. Uważam, że to jedyna słuszna droga, tylko nie jest po prostu modna dzisiaj.
– To będzie przesada, jeśli powiem, że mało jest takich ludzi jak Ty w piłce?
– Wiesz co, myślę, że bardzo mało. Czuję się wyjątkowy pod wieloma względami. Jestem paradoksem – jak mówiłem, w Polsce jest wielu piłkarzy, którzy są lepsi ode mnie piłkarsko, mają piękniejsze kariery, ale nie są tak rozpoznawalni jak ja. I nie chodzi o próżność, po prostu widzę, jak jest.
ZOBACZ TEŻ: Jan Urban o pracy selekcjonera reprezentacji Polski. "Nie do końca mi się to podoba"
– A to się stało atutem czy przekleństwem?
– Zależy, jak kto ma poukładane w głowie. Mnie nie interesują opinie innych, poza opiniami bliskich trenerów i ludzi, którzy dbają o mój rozwój. Opinie publiczne, internet – to fikcja. Na ulicy ludzie robią zdjęcia, rozmawiają, mówią, że to naturalne – to piękne. Internet to Fugazi, więc nie ma co się tym przejmować. Wiem też, że mam tyle samo zwolenników, ile osób, które uderzają we mnie negatywnie.
– Kowal na przykład?
– Nie o to chodzi. Chodzi o to, że propaguję świat, w którym każdy może grać w reprezentacji. Nie jestem wirtuozem, po prostu ciężko pracuję, mam dyscyplinę, wiarę w sukces i w Boga. Naprawdę każdy może. Chciałbym, żeby to wybrzmiało: fajnie jest powiedzieć, że da się osiągnąć sukces, nawet jeśli inni mówią, że nie. Ludzie leniwi, którzy komentują życie innych, nie osiągną tego, co wielu wspaniałych sportowców i ludzi. Chodzi o to, żeby działać, a nie tylko komentować.
– Jakieś konkrety na rynku transferowym?
– Nic Ci nie powiem. Wiem coś, ale nie mogę powiedzieć. Wszystko, co wyciekło do internetu – wszystkie kluby, z którymi byłem łączony – to było prawdziwe, wszystko za granicę.
– Czy chcesz zostać za granicą?
– To chyba naturalne. Cel numer jeden. Jest przepaść między Polską a zagranicą. Cieszę się, że polska piłka się rozwija, są większe pieniądze, lepsi piłkarze, ale nadal jest różnica.
– Dowody tej tezy to Lech – Crvena i Legia – Larnaka?
– Nie, nie można tak mówić. Tak samo możemy powiedzieć, że Legia niedawno pokonała Aston Villę. Chodzi o całość ligi, o poziom całej piłki. O tym nie trzeba dyskutować, trzeba pracować, żeby przepaść się zmniejszała.
– Kadra ma nowego selekcjonera, chyba fajny człowiek…
– Generalnie staram się nie wypowiadać negatywnie o trenerach, nawet jeśli coś w moich oczach poszło nie tak. Z trenerem Urbanem nigdy nie współpracowałem. Jedyne wspomnienia to, że kiedy byłem młody w Lechu, pozytywnie wypowiedział się o mnie, co zapamiętałem. To ważne, bo kiedyś nikt o mnie nie mówił. Trener Urban ma doświadczenie w wielkiej piłce i w reprezentacji mnóstwo świetnych piłkarzy, więc mam nadzieję, że poukłada to tak, że Polska będzie grała na mistrzostwa świata.
– Na koniec – Robert Lewandowski już podczas Euro 2024 dziękował Ci za „odmłodzenie” go w kadrze. Zyskał nową energię, będąc blisko Ciebie.
– Kochany Robert…
– Ale dalej dabuje jakby był z 2016…
– Ogólnie "Make dub great again". Tylko, że on faktycznie dabuje w starym stylu... Ale wiesz co? Robert jest kochany, Robert jest wielki. Szanuję go jako człowieka, jako piłkarza. Cieszę się, że jest moim kolegą, bo mogłem się od niego - i dalej mogę - wiele nauczyć. Generalnie to jest spoko ziomek, jakbyście go poznali. Spoko ziomal to jest jak już jest "Off camera" i "off to całe otoczenie", bo to jest przeje**ne. Bycie Robertem Lewandowskim to jest przeje**ne.
