Sabalenka szykuje się do hitowego pojedynku. Nie przebiera w słowach
Aryna Sabalenka ma wiele powodów do zadowolenia. Po dwóch przegranych finałach wielkoszlemowych (i jednym półfinale) w końcu dopięła swego i zdobyła tytuł, wygrywając w US Open 2025. To zwycięstwo, wraz z odpadnięciem Coco Gauff na etapie 1/8 finału i Świątek w ćwierćfinale, pozwoliło Sabalence na utrzymanie dużej przewagi nad wspomnianymi zawodniczkami w rankingu WTA – obecnie jest to ponad 3 tysiące punktów. Sabalenka może więc z optymizmem podchodzić do kolejnych turniejów, a wspomniany optymizm jest u niej ostatnio bardzo widoczny. Choćby w podcaście Jaya Shetty'ego, gdzie potwierdziła, że planowany jest mecz pokazowy między nią, a Nickiem Kyrgiosem. Białorusinka jest bardzo bojowo nastawiona do tego pojedynku!
Pojedynek miałby odbyć się w styczniu 2026 roku w Hong Kongu – przed Australian Open. Te informacje wciąż są niepotwierdzone, ale obie strony już mocno podgrzewają atmosferę. Kyrgios w podcaście First & Red zapowiedział, że pokona Sabalenkę nie dając z siebie nawet 100 procent. Nie wyobraża sobie w ogóle porażki, bo jak sam przyznał, internet by zapłonął. Ale nie mniej pewna siebie jest Aryna Sabalenka, która wprost zapowiedziała, że „skopie jego tyłek”.
Cały świat mówi o tym, co zrobiła Sabalenka po wygraniu US Open! Aż się zawstydziła

Białorusinka uważa, że będzie to świetna zabawa i dobre widowisko do oglądania. – To będzie dla mnie interesujące zagrać przeciwko mężczyźnie i jestem gotowa skopać jego tyłek – powiedziała Sabalenka w podcaście Jaya Shetty'ego. – Nakładam na niego dużo presji teraz. Mam nadzieję, że zrezygnuje od nadmiaru presji – żartowała dalej. Następnie zwróciła się prosto do Kyrgiosa. – Cóż, Nick, musisz być gotowy. Lepiej żebyś był, bo zamierzam skopać ci du*ę – powiedziała do kamery.
Polski dziennikarz się nie patyczkował: „Sabalenki nie powinno być w cyklu WTA!”
Nie będzie to pierwsze spotkanie tenisowe między kobietą a mężczyzną. Najsłynniejsza „Bitwa płci” odbyła się w 1973 roku, gdy Billie Jean King wygrała z Bobbym Riggsem 6:4, 6:3, 6:3. Kyrgios musi mieć się na baczności choćby dlatego, że sam jest w kiepskiej formie – z powodu kontuzji zagrał w tym sezonie ledwie pięć spotkań!