- Grzegorz Lato pozytywnie ocenia trenera Urbana i stawia na polskich szkoleniowców, doceniając ich znajomość polskiej mentalności.
- Lato analizuje ostatnie wyniki kadry, podkreślając wagę remisu z Holandią i nadchodzący "mecz prawdy" z tą drużyną.
- Były piłkarz zwraca uwagę na obecną pozycję Polski w rankingu FIFA i wyzwania związane z budowaniem drużyny narodowej.
- Chcesz dowiedzieć się, co Grzegorz Lato sądzi o roli Roberta Lewandowskiego w kadrze i jak wspomina legendarne mecze z Holandią? Koniecznie przeczytaj cały wywiad!
Grzegorz Lato o trenerze reprezentacji Polski. Ma jedną obawę
„Super Express”: - Jak pan patrzy na grę kadry trenera Urbana?
Grzegorz Lato: - Jestem do niego bardzo pozytywnie nastawiony. Mam nadzieję, że zawodnicy nie będą go zmieniać, jak jeden z drugim nie będzie u niego grał. Zawsze wolę polskiego trenera, który zna naszą mentalność. Bo kto robił najlepsze wyniki w reprezentacji? Polscy trenerzy. Tylko takiego Górskiego, Piechniczka czy nawet Gmocha nie ma.
- Zaskoczył pana wynik wrześniowego meczu z Holandią?
- Chłopaki naprawdę walczyli, zrobili dobry wynik. Było różnie, ale najważniejsze, że nie przegrali tego meczu. Zakładano, że w Holandii to na pewno przegramy i trzeba będzie szukać punktów gdzie indziej. Jednak nie można dzielić skóry na niedźwiedziu. Jesteśmy na drugim miejscu, mamy przewagę nad Finlandią. Ale trzeba potem wygrać z Maltą. Byłby obciach, gdybyśmy tam przegrali.
Jacek Bąk nie ma wątpliwości przed Holandią. Wskazuje wielki błąd Probierza [ROZMOWA SE]
- Walczymy o pierwszy koszyk w barażach, bo wtedy trafimy na słabszych rywali.
- Nie ma słabszych. To nie są proste sprawy. W tym czwartym koszyku nie będzie słabych. Będą drużyny w naszym zasięgu.
- Bilans Urbana to cztery mecze, trzy wygrane. Remis z Holandią tak napędził kadrę w kolejnych spotkaniach?
- Ja panu coś powiem. Dziś nie ma już takich wielkich słabeuszy. Jak pan popatrzy na przykład na reprezentację Finlandii, to przecież ich najlepsi gracze gdzieś tam grają w Europie.
Jerzy Dudek nie ma wątpliwości. To on powinien bronić w meczu z Holandią [ROZMOWA SE]
Mecz z Holandią testem dla reprezentacji Polski
- Czego spodziewa się pan po starciu z Holandią?
- To będzie mecz prawdy. Zobaczymy, w jakim jesteśmy miejscu. Jak my mamy porównywać się do Malty, Finlandii czy Litwy? Rany boskie, nie żartujmy. Kiedyś byliśmy w pierwszej dziesiątce, a był też taki okres, że nawet w pierwszej piątce. Ale to historia, a jak mówią niektórzy, że to inna dekada.
- Trener Urban mówi, że z Holandią trzeba zagrać sposobem. Ma rację?
- Na pewno nie jesteśmy faworytem. Najważniejszą sprawą będzie to, że kadrowicze muszą powalczyć. Muszą dać z siebie wszystko. Tak, jak w pierwszym meczu. Ale w Warszawie to będzie ciężki mecz.
Znamy sędziego na mecz z Holandią. Biało-czerwoni mają z nim świetne wspomnienia!
Były prezes PZPN oczekuje dobre gry kadry w meczu z Holandią
- Na co musimy się nastawić?
- Z Holandią oczekuję przede wszystkim dobrej gry. W piłce nie gra się na sytuacje, gra się na wynik. Nie można wyróżnić jednej osoby. Co z tego, że na przykład Lewandowski strzeli dwa gole, a obrona zawali i stracimy trzy? Kadrowicze muszą się zmobilizować i dać z siebie wszystko.
- Wiele będzie zależało właśnie od Lewandowskiego. Czego pan od niego oczekuje?
- Ja niczego od niego nie oczekuję. Nie będę komentował, bo zaraz szukacie dziury w całym. Wiem jedno: orzełek na piersi do czegoś zobowiązuje.
- W ostatnim meczu z Litwą strzelił gola.
- Wszyscy mówicie, że jak Lewandowski strzeli, to już jest super. Nie, to jest drużyna, jeden organizm. Ktoś musiał wypracować, dograć do niego. Dla mnie nieważne, kto zdobył bramkę. Ważne, że wygraliśmy. Jest skuteczny, choć z karnymi ostatnio u niego różnie bywa. Trzymam kciuki za kadrę i Lewandowskiego. Życzę mu, żeby taki hat-trick, jaki ostatnio miał w Barcelonie, zrobił w reprezentacji. Nieważne jak strzeli: głową, nogą czy paznokciem. Byle piłka przekroczyła linię, a sędzia uznał bramkę.
Smakowite porównanie Matty'ego Casha przed meczem z Holandią. Zdał egzamin na prawdziwego Polaka
Wybitny napastnik trzyma kciuki za reprezentację, ale nie lubi kitu
- Będzie dobry wynik z Holandią?
- Zobaczymy, jaki skład trener Urban wystawi. Ostatnio dobrze bronił Skorupski, więc szkoda, że go nie ma. Zastanawia mnie obrona. W ataku Lewandowski i pytanie, czy zagramy jednym czym dwoma napastnikami. Powtarzam: zawsze trzymam kciuki za reprezentację. Tylko wie pan, nie lubię kitu.
- Co ma pan na myśli?
- Jak wymęczymy 1:0 czy 2:1 ze słabą drużyną, to piszecie, że reprezentacja grała dobrze. Zawsze patrzę na to uczciwie, jak to wygląda. Mamy zawodników, którzy grają w dobrych klubach. Ale jako reprezentacja różnie bywa. Nie jest wesoło.
Lewandowski podałby rękę Probierzowi?! Wymowna reakcja kapitana kadry po ich konflikcie
W piersiach drżało, gdy tłum zaczął śpiewać Mazurka Dąbrowskiego
- Grał pan z Holandią, gdy pokonaliśmy ją 4:1 w 1975 i 2:0 w 1979 roku. Jak pan wspomina te spotkania?
- Niektóre obecne supergwiazdy mówią, że to była inna dekada. Tamte mecze chciało oglądać pół Polski na żywo. Jak popatrzymy na nazwiska, jakie grały wtedy w Holandii: Cruyff, Neeskens, bracia van de Kerkhof... Po prostu cała plejada supergwiazd. Na Stadionie Śląskim zwanym „Kotłem Czarownic” ciężko było Holendrom. Przy takim dopingu to było przyjemnie zagrać. Do tego, jak tyle tysięcy ludzi zaczęło śpiewać „Jeszcze Polska nie zginęła”, to aż w piersiach drżało. Wtedy byliśmy w pierwszej dziesiątce na świecie. A teraz którzy jesteśmy?
- W ostatnim rankingu FIFA byliśmy notowani na 33. miejscu.
- Widzi pan, to trochę mają młodzi do odrobienia. Ja się nie dziwię. Jak pan popatrzy na polską ligę, to w jednym klubie gra dwóch Polaków, w innych po pięciu, sześciu, a nawet siedmiu obcokrajowców. Młodzi zdolni wyjeżdżają na Zachód. Nie grają w pierwszych jedenastkach. Siedzą na ławce, wchodzą na zmiany. Jak z tego zbudować drużynę?
Eliminacje MŚ: Scenariusze awansu Polski na mundial! Co musi się wydarzyć?