- Jerzy Dudek ocenia początki pracy Jana Urbana z kadrą, podkreślając „efekt nowej miotły” i zaangażowanie zawodników.
- Kluczowe okazały się stabilność składu i konsekwentne budowanie pewności siebie, co przyniosło cztery mecze bez porażki.
- Mimo pozytywnego startu, prawdziwym sprawdzianem będą nadchodzące baraże i konieczność odświeżenia kadry.
- Chcesz wiedzieć, którzy zawodnicy zaskoczyli in plus, a kto musi poprawić swoją grę? Przeczytaj cały wywiad!
„Super Express”: - Trzy wygrane w czterech meczach. Spodziewał się pan takiego wejścia trenera Jana Urbana do kadry?
Jerzy Dudek: - Nie spodziewałem się, że wyciągniemy remis z Holandią. Chociaż zawsze jest coś takiego, że jak przychodzi nowa trener, to jest efekt nowej miotły. Na to liczyliśmy i to się udało. Wszyscy trenerzy drużyn przeciwnych zawsze uczulają swój zespół, że jak jest zmiana trenera, to jest nowy powiew świeżości. Zawodnicy są bardziej skoncentrowani, mają carte blanche i to było widać w meczu z Holandią, że po prostu jest zaangażowanie na 110 procent. Przy takim podejściu zawsze jest nadzieja, że nawet z dużo lepszym przeciwnikiem człowiek jest w stanie osiągnąć minimum, czyli nie przegrać. To się udało.
Były reprezentant o kadrze Jana Urbana. Zwrócił uwagę na ten element, słusznie?
Urban postawił na stabilność. To przynosi efekty
- Jak wypadliśmy w kolejnych starciach?
- Pozostałych przeciwników w grupie powinniśmy dystansować na dużym komforcie. Jednak rozumiem, że przez ostatni rok było nam ciężko. W pewnym momencie obniżaliśmy poprzeczkę bardzo nisko. Dlatego też byliśmy pełni obaw konfrontacji z Finlandią czy nawet z Litwą. Jednak zrobiliśmy swoje bardzo profesjonalnie. Na tym można coś budować. Myślę, że tu Urban jest po części z tego startu bardzo zadowolony, bo są cztery mecze bez porażki. To jest najważniejsze.
- Co było kluczowe na starcie dla selekcjonera, że tak dobrze to załapało?
- Uważam, że występ z Finlandią to był taki mecz na przełom. To była dobra okazja, żeby już zapomnieć o tych słabych występach. Oczywiście także ten na Litwie. To jest trudny przeciwnik do przełamania. Litwini to nie są zawodnicy, którzy zaproponują wybitny futbol. Trzeba z nimi grać na najwyższym stopniu zaangażowania i błysnąć indywidualnym geniuszem. W naszym zespole jest dużo więcej talentów. Mamy lepszych zawodników. To zdecydowało o wygranej. Zawsze będzie to tak wyglądać z tego typu przeciwnikami.
- Zgadza się pan z tym, że z Litwą wcale tak łatwo nie było?
- Holandia ledwo z nimi wygrała. Finlandia również miała problemy. Mieliśmy także lekkie problemy, ale powiedziałbym, że było to wszystko pod kontrolą. Czekaliśmy tylko po prostu na swoje momenty i je wykorzystaliśmy. Zapewniliśmy sobie baraż.
Jan Urban idzie jak burza! Takiego startu nie miał nikt od czasów legendarnego trenera
Kto błysnął, a kto musi się poprawić? Dudek ocenia kadrę
- Co najbardziej zmienił selekcjoner?
- Mówiłem już o tym wcześniej: jak najmniej miesza w reprezentacyjnej jedenastce. Za to budowanie pewności siebie poprzez stabilność, ukształtowanie zmian, zrozumienie filozofii trenera, jak mamy grać, kiedy on może pomóc. Są momenty, kiedy było ciężko w Holandii. Przecież Urban razem z Jackiem Magierą robili bardzo dobre zmiany. Starają się pomagać zespołowi. Widzę, że trener Urban konsultuje się bardzo często z Magierą. Kiedyś nie widziałem aż takiej wymiany myśli w czasie meczu. To trzeba na bieżąco kontrolować i tym zarządzać. Wydaje się, że ta współpraca już teraz jest dobra, a powinna być jeszcze lepsza.
- Co jeszcze rzuca się w oczy za kadencji Urbana?
- Wspomniana stabilność. Prawdopodobnie trzy mecze eliminacje gralibyśmy, gdyby nie kontuzja, w tym samym składzie. I to też jest zburzenie tego, że zawodnicy muszą być rotowani. W klubie mogą być rotowani, bo tam jest duża częstotliwość gry co trzy dni. Najlepsi zawodnicy nie lubią zmian, chcą grać wszystkie mecze. Rotowani mogą być zawodnicy, bardziej dynamiczni na skrzydłach, którzy muszą dużo wybiegać. Ale to też zależy od taktyki, od przeciwnika. Widać, że Urban postawił na stabilność. I to przynosi efekty, zawodnicy się dopracowują, zgrywają. I to, że grają w klubach, też na pewno jest dużym plusem, bo to pomaga grać zawodnikami, którzy są w formie. Bednarek i Kiwior grają razem w Porto. To jest duży plus. Każdy - oprócz Zielińskiego - wypełnia swoje minuty w klubie.
- Jan Bednarek po meczu z Litwą powiedział, że małymi kroczkami kadra idzie do przodu. Dostrzega pan ten postęp?
- Tak, małymi kroczkami idziemy do przodu. Jak to mówią: musimy zrobić jeden krok do tyłu, żeby zrobić później dwa do przodu. To jest dobre myślenie. Na początku zawsze jest sielanka. Jest nowy trener, to jest nowa motywacja. Dzisiaj jest sielanka, że chłopcy chcą za Urbana iść w ogień. Wcześniej też chcieli iść w ogień za Jerzym Brzęczkiem, za Michałem Probierzem. Mam nadzieję, że będzie trwało to jak najdłużej, żeby ta sielanka się nie skończyła. Mamy zawodników, którzy są bardzo doświadczeni we wszystkie stany, jakie można przejść w sporcie: przez uwielbienie do szydery.
Wielka pomoc dla reprezentacji Polski. Gwiazdor Belgów dał nam pierwszy koszyk barażowy
Najtrudniejsze dopiero przed Polską. Baraże będą testem
- Baraży już nie wypuścimy z rąk?
- Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć cudownego dla rywali i dla nas, żeby ta kolejność się zmieniła. Obecny stan daje spokój w przygotowaniu się do meczu z Holandią, który będzie bardzo ważny. To będzie mecz o prestiż, o potwierdzenie dobrej formy. Zawodnicy będą zdawać sobie z tego sprawę. To daje nam duży spokój. Kolejne mecze dadzą nam spokój w przygotowaniach do baraży.
Marek Koźmiński chwali kadrę po meczu z Litwą. "Urban w miesiąc posprzątał bałagan"
- Co teraz będzie istotne?
- Kadrowicze są jak marynarze, którzy już przeżyli niejeden sztorm. Teraz, jak jest dobry kapitan tego statku, to można dobrze to poukładać na tych wszystkich doświadczeniach. Tak jak Urban prowadzi konferencję, tak prowadzi zespół. Jest bardzo spokojny w tym, co chce osiągnąć. Jest bardzo spokojny i czytelny w swoich wypowiedziach. To jest dobra podstawa. Pojawiają się małe kroczki i to jest fajne, że zawodnicy też są w stanie ten progres osiągnąć. Jednak najtrudniejsze przed nimi, bo na razie były konfrontacje ze średnimi przeciwnikami. Na razie działajmy krok po kroku. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pewnie przeciwnicy też będą coraz trudniejsi, coraz bardziej wymagający. W marcu czeka nas dwustopniowy baraż, który nie będzie na pewno należał do najłatwiejszych. Poziom oczekiwań będzie dużo, dużo większy.
- Jak wypadli dublerzy?
- Myślę, że to zaczyna funkcjonować tak, jak powinno. Urban chce dać wszystkim szansę. Jednak dublerzy moim zdaniem na razie nie zaprezentowali się z najlepszej strony. W meczu z Nową Zelandią to nie było łatwe, ale nie było ani jednego zawodnika, o którym można powiedzieć, że daje nam nadzieję, że w razie kontuzji danego zawodnika, wejdzie i pomoże. Nie było tego widać u Kacpra Kozłowskiego czy Krzysztofa Piątka. Nie było takich dynamicznych akcji. Podobnie jak u Przemka Frankowskiego. Widać, że ci zawodnicy są krok z tyłu.
Selekcjoner będzie powoli patrzeć w przyszłość
- Urban postawi na młodzież?
- Selekcjoner na razie nie powołuje młodych zawodników, bo nie daje sobie wmówić, że oni są już na tyle dobrzy, żeby grać w reprezentacji. Tak jak było to wcześniej. Ale w pewnym momencie będzie trzeba zdecydować się trochę odmłodzić kadrę. Może nie odmłodzić, tylko odświeżyć szatnię i powoli patrzeć w przyszłość. Dlatego kadrowicze na pewno muszą być bardzo ostrożni w kolejnych miesiącach.
- To kto zaskoczył na plus?
- Wyróżniłbym na pewno Przemka Wiśniewskiego. Każdy zawodnik ma swój moment w meczu. Wiśniewski w meczu z Holandią, czy Szymański z Litwą błysnął golem, asystą. Był bardzo żywy w Kownie. Gramy dobrze jako drużyna i na bazie jakiegoś integralnego, dobrego występu pojawiają wyróżniające się nazwiska. To jest fajne.
Jan Bednarek o pułapce z Litwą. Tak określił relacje z Jakubem Kiwiorem, celnie?
Dudek wskazuje pozytywy. "Wróciliśmy do bazy"
- Zaskoczyła pana obrona, która w dwóch meczach nie straciliśmy gola?
- O dziwo, obrona bardzo dobrze uzupełniała się. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Jest i charakter, i spójność, ale musi funkcjonować to jako zespół. Powiedziałbym, że jest to coraz lepsze. Wyglądało to satysfakcjonująco na tle ostatnich przeciwników. Nawet Robertowi Lewandowskiemu w niektórych wypadkach wychodziło lepiej niż w poprzednich momentach. Lewy strzelił bardzo ładnego gola głową. To też na pewno daje poczucie satysfakcji. Jest więcej pozytywów niż negatywów. Wróciliśmy do bazy, czyli solidnej gry w obronie i wciągania przeciwnika na własną połowę, łamania go, wprowadzania kontrataków.
- Coś jeszcze?
- Do tego stałe fragmenty. To jest to, czym straszyliśmy cały czas, w czym jesteśmy i czujemy się najlepiej. Nie ma sensu tego zmieniać i na siłę szukać ataku pozycyjnego. Przyjdzie czas, że będzie też rozgrywany atak pozycyjny, ale niekoniecznie to musi nastąpić już w tym momencie. Powtarzam: na pewno jest więcej pozytywów niż spraw negatywnych. Myślę, że po tych ostatnich występach kadry jest pozytywny materiał do analizy.
Waldemar Prusik o normalności po Litwie. Były kapitan mówi o trzech krokach kadry
